FM PiS Warszawa FM PiS Warszawa
295
BLOG

Róbmy politykę!

FM PiS Warszawa FM PiS Warszawa Polityka Obserwuj notkę 3

“Czy nie jest czymś przerażającym i jednocześnie obraźliwym myśleć, że Mojżesz wchodził na górę Synaj, że Hellenowie budowali swoje wytworne akropole, Rzymianie prowadzili swoje wojny punickie, że genialny, piękny Aleksander w przyozdobionym piórami hełmie przeprawiał się przez Granik i bił się pod Arbelą, że apostołowie przepowiadali, męczennicy cierpieli, poeci śpiewali, malarze malowali, a rycerze błyszczeli na turniejach tylko po to, ażeby francuski, niemiecki albo rosyjski burżuj w swoim pozbawionym smaku, komicznym ubraniu zażywał błogiego spokoju, indywidualnego czy zbiorowego, na ruinach całej owej minionej wielkości?” Zacytowane słowa Konstanina Leontiewa nasuwają się jako bardzo adekwatna odpowiedź na ostatni pomysł Platformy Obywatelskiej. Akcja promocyjna “Nie róbmy polityki!”, choć politycy Platformy usilnie próbują podkreślać jej samorządowy charakter, w rzeczywistości stanowi wyraz kierunku, w jakim zmierza polska scena polityczna pod obecnymi rządami. Słowa “Nie róbmy polityki!” nie tylko mają stanowić wyraz pomysłu na funkcjonowanie samorządu, ale mają utrwalić obraz PO jako tej, która miałaby wyrzec się polityki na rzecz rozwiązywania problemów tzw. “zwykłych ludzi” - ciepłej wody w kranie, budowy autostrad, boisk. Pomijam to, że taki pomysł na własną promocję świadczy o tym, jak płytkie wyobrażenie tzw. “zwykłych ludzi” ma Platforma Obywatelska, jak bardzo oddaliła się od ich życia, więc także: jak bardzo cyniczną władzą stała się. Ta deklaracja wyrzeczenia się polityki jest jedną z najbardziej szkodliwych i niebezpiecznych spośród wszystkich, jakie pojawiły się w polskiej polityce w ciągu ostatnich kilku lat.

 


Po pierwsze – jest ona nieodpowiedzialna, bo prowadzi do utrwalenia złego obrazu polityki wśród obywateli. Jej rzeczywistym skutkiem będzie wzmocnienie bierności politycznej Polaków, ale...
…ta deklaracja jest wyrazem dążeń PO do transformacji postaw politycznych Polaków. PO wie, że bierność polityczna ludzi jest dla niej zwyczajnie korzystna. Dzięki niej bowiem będzie mogła długo trwać przy władzy, ponieważ bierne społeczeństwo, społeczeństwo zatomizowane nie będzie zdolne do dokonania żadnej zasadniczej rewizji.


Jednak tak otwarte wystąpienie, tak jednoznaczne ujawnienie własnych intencji, jak to, które dokonało się w ostatniej kampanii reklamowej, stanowi zaskoczenie. Po tym działaniu można spodziewać się bardzo wiele – Platforma poczuła się bezkarna. Logicznie kolejnym etapem tej transformacji postaw politycznych Polaków jest wprowadzenie do debaty publicznej reprezentowanego w pismach wielu klasyków liberalizmu (szczególnie polecam lekturę Jeremy'ego Benthama) poglądu, że egoizm jest zasadą organizującą życie społeczne. Dzisiejsze działania, jak i działania jutrzejsze, które można przewidzieć z dużym stopniem prawdopodobieństwa, mają wzmocnić pozycję władzy wobec jednostki poprzez uniemożliwienie oddolnej organizacji społecznej. To właśnie, a nie walka o “normalność” (samo to pojęcie jest tak niejasne i arbitralnie stosowane, że nie może stanowić argumentu w jakiejkolwiek poważnej dyskusji) w życiu publicznym, jest najważniejszym celem, jaki PO chciała osiągnąć poprzez walkę z obrońcami obecności krzyża przed Pałacem Prezydenckim.

 


Idąc dalej – deklaracja PO jest zwyczajnie niezgodna z prawdą. Nikt rozsądny nie wierzy, że największa partia polityczna wyrzeknie się polityki. Donald Tusk, a także lokalni działacze PO, będą nadal ją prowadzili. Natomiast deklaracja wskazuje na to, jaki będzie cel dążeń PO: chce ona przeistoczyć się w partię władzy, a polski system partyjny poddać ewolucji w kierunku systemu partii predominującej. Chce stworzyć wokół siebie nową nomenklaturę, która – nawet gdyby kiedyś komuś udało się partię władzy na chwilę odsunąć od władzy (nie zostaną bowiem zanegowane formalne zasady demokracji) – będzie nadal rządziła poprzez rzeszę lojalnych wobec niej funkcjonariuszy państwowych, a cały aparat państwa wykorzysta w swojej walce.
Nie należy łatwo stawiać tez o zagrożeniu demokracji. Musimy mieć w pamięci, że trzy lata temu właśnie taki zarzut wzbudził zbiorowy ruch, oparty na fałszywym ukierunkowaniu świadomości, który odwołał rząd będący nadzieją dla Polski. Odwołany został rząd, który razem z Prezydentem walczył o symetryczność w kontaktach z innymi państwami, o wzmocnienie polskiej podmiotowości, o zbudowanie etycznych fundamentów polskiego życia publicznego (polityka historyczna, problem lustracji); rząd, który tworzył nowe, pozbawione bagażu postsowieckich zależności, służby specjalne; który obniżał podatki. W jego miejsce zaproponowano nam spokój, będacy w istocie marazmem, bezruchem, całkowitą niezdolnością do działania. Teraz jednak Platforma zaczęła działać – a zarzut zagrożenia dla demokracji, którego dotychczas należało unikać, unikany dłużej być nie powinien. Politycy rządzącej partii powinni sięgnąć po jednego z klasyków liberalizmu, a zarazem jednego z najgłębszych myślicieli w historii Europy, niezłomnego obrońcę wolności: “Despotyzm, który z natury swojej jest tchórzliwy, w izolowaniu ludzi od siebie widzi najpełniejszą rękojmię własnej trwałości i zwykle dokłada wszelkich starań, by ich dzielić. Ze wszystkich ludzkich wad egoizm najbardziej mu sprzyja: despota łatwo wybacza rządzonym, iż go nie kochają, byleby tylko nie kochali się między sobą. Nie wymaga od nich pomocy w rządzeniu państwem; wystarczy, żeby nie dążyli do przejęcia władzy. Ludzi, którzy pragną połączyć swe wysiłki dla tworzenia wspólnego dobra, uważa za duchy wichrzycielskie i niespokojne, a przeinaczając właściwy sens słów, dobrymi obywatelami nazywa tych, którzy zamykają się we własnych czterech ścianach.” (A. de Tocqueville, “O demokracji w Ameryce”, Warszawa 2005, s. 484) Postpolityka, specjalność Donalda Tuska i jego ekipy, jest właśnie zagrożeniem dla demokracji. Demokracja skończy się wtedy, kiedy ludzi bardziej będzie interesowała ciepła woda w kranie niż pozycja Polski w relacjach gazowych z Rosją, żeby sięgnąć tylko po jeden z przykładów. Skończy się po cichu, jako zamknięcie ludzi we własnych czterech ścianach. Hasłu “Nie róbmy polityki!” powinniśmy przeciwstawić inne hasło - “Róbmy politykę!”, róbmy ją na każdym szczeblu władzy w naszej wspólnocie – na poziomie gminy, powiatu, województwa – gdyż w warunkach demokratycznych tam, gdzie zamiera polityka, kończy się zarazem wolność. Tym zaś, którzy polityki robić nie chcą, powinniśmy pomóc nie głosując na nich – bowiem nikomu nie są potrzebni politycy, którzy nie chcą robić polityki.



Tomasz Herbich
 

Blog ten powstał z myślą o prezentacji poglądów i opini członków i sympatyków Forum Młodych PiS. Jeżeli chcesz, by twoja notka ukazała się tutaj, wyślij ją na adres mementi01@ wp.pl.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka