Michał Szpądrowski
Michał Szpądrowski
FM PiS Warszawa FM PiS Warszawa
264
BLOG

Moje marsze

FM PiS Warszawa FM PiS Warszawa Rozmaitości Obserwuj notkę 4

              Gdy przychodzę co 10-tego w czarnym krawacie i białej koszuli do szkoły, już mało kto pyta o co chodzi – PiSior idzie na marsz. Wcześniej były jednak pytania, krzywe spojrzenia, wszystko się jednak wyjaśniło. Są tacy którzy ściskają za to rękę, są tacy którzy patrzą się wilkiem i za plecami szydzą. Niespecjalnie mnie te negatywne reakcje obchodzą. Dla mnie liczy się to, że wewnętrznie jestem z siebie dumny, chociaż raz w miesiącu.

                Co takiego jest w Marszach Pamięci że stały się czymś co jest obowiązkiem do wypełnienia w każdym miesiącu, o ile tylko nie dopadnie choroba? To klimat, to poczucie silnej więzi i wspólnoty, coś co łączy bez względu na to czy ma się dziesięć czy osiemdziesiąt lat. Dla mnie Marsz nie jest dniem zabawy w prokuratora. Nie zastanawiam się czy to była zwykła katastrofa czy też ktoś maczał w niej palce, nie myślę o mgle, sekcjach zwłok, rdzewiejącym wraku na płycie lotniska. Trzymając baner, idąc w pochodzie, myślę o tych których już z nami nie ma. O Prezydencie z Małżonką, Rodzinach Katyńskich, Parlamentarzystach, Wojskowych, Załodze, Agentach BOR, Kapłanach. W dniu Pamięci o nich, stawiamy pytania o to co się stało, ale podstawą każdego 10-tego jest to by nie dać się wciągnąć w wir suchych faktów, lecz by mówić o ludziach, o naszych rodakach. Ja przeważnie idę rozmyślając o gen. Franciszku Gągorze. Wybitny wojskowy, niemalże zapomniany tej katastrofy. Człowiek który szykowany był na wysokie stanowiska w NATO,  twórca ważnych doktryn strategicznych Paktu. Przed oczami staje mi widok Szefa Sztabu jadącego wraz z ś.p Lechem Kaczyńskim na wojskowym hammerze, w czasie jednej z większych parad wojskowych, którą zorganizowano w 2008r w rocznicę Cudu nad Wisłą. Gdy idę Krakowskim Przedmieściem, otoczony flagami, zdjęciami tych którzy polegli, czuję tą atmosferę wspólnej Ojczyzny, którą kochamy ponad życie. Wszystko jeszcze mocniej odżyło w czasie Marszu Niepodległości i Solidarności zorganizowanym 13 grudnia. Nie mogłem wiele razy z czoła pochodu spoglądać w tył, ale morze biało-czerwonych flag, hasła wzywające do pamięci o bohaterach, to wszystko sprawiało że czułem się jak żołnierz na defiladzie, demonstrujący potęgę i jedność swojego kraju.  Za każdym razem zdarzą się transparenty, których również ja bym nie widział w patriotycznych pochodach, ale właśnie manifestacja przywiązania do Polski, a nie bliżej niezidentyfikowanej wspólnoty europejskiej sprawia, że można uznać choćby na chwilę, że tam gdzie idzie pochód, tam jest Polska. Nie zmienia to faktu, że dalej jest wszędzie w całej swojej rozciągłości, ale jej kwintesencja, naród Ją kochający, maszeruje właśnie ulicami, pokazując tym co siedzą bezczynnie przed telewizorem, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, że trzeba ją pielęgnować.  To moje pobożne życzenie, tego byśmy wszyscy, bez względu czy popieramy PiS, PO, PSL, RP czy SLD,  mieli na ustach pieśń sławiącą nasz Kraj, w sercu poczucie obowiązku a w umysłach wizję potęgi Polski, to wszystko sprawia że gdy tyko mogę - to idę, do przodu, ku przyszłości, mam nadzieję że wspaniałej przyszłości naszej pięknej Ojczyzny.

                Jestem człowiekiem młodym, zapewne i głupim i naiwnym, ale uważam że patriota zrobi wszystko dla swojego kraju. Jeśli siedzi na fotelu – nic jednak nie osiągnie. Dlatego gorąco zachęcam, czy 10-tego, czy przy innych, czasem nagłych sytuacjach, wychodźmy na ulice manifestując złość lub przywiązanie, bo wtedy  Polska żyje w naszych sercach a to znaczy, że nigdy nie zginie, nieważne co ustalą na szczycie w Brukseli.

 

Michał Szpądrowski

Blog ten powstał z myślą o prezentacji poglądów i opini członków i sympatyków Forum Młodych PiS. Jeżeli chcesz, by twoja notka ukazała się tutaj, wyślij ją na adres mementi01@ wp.pl.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości